TATRZAŃSKA TRYLOGIA
– wspomnienie 3 dniowej wycieczki SKKT PTTK w Tatry 03.-05.06.2024 r.
DZIEŃ PIERWSZY – Śladami św. Jana Pawła II …od Ludźmierza na Gubałówkę
Wreszcie nadszedł 3 VI i długo oczekiwana wycieczka SKKT w Tatry. Plany mamy ambitne, szczególnie drugiego dnia, w którym przewidziano całodzienną wyprawę w Tatry Wysokie – na Halę Gąsienicową i Czarny Staw Gąsienicowy na wys. 1650 m n.p.m. Niestety prognozy pogody jednoznacznie wskazują na obfite opady deszczu i to właśnie drugiego dnia naszej wyprawy. No cóż, zobaczymy… .
Póki co nie pada, a Małopolska wita słońcem naszą wesołą 40-osobową grupę młodych wędrowców pod przewodnictwem opiekunów – pani Doroty, pani Iwony, pana Tomka i pani Beaty. Zmierzamy do Ludźmierza, najstarszej wsi na Podhalu, położonej na brzegu Czarnego Dunajca, 2 km od Nowego Targu. Celem naszej wyprawy jest słynne Sanktuarium Matki Bożej Ludźmierskiej „Gaździny Podhala”.
To najstarsza świątynia na terenie Podhala, związana z cystersami szerzącymi chrześcijaństwo na tym podgórskim terenie. Górale czczą Matkę Bożą Ludźmierską jako Gaździnę Podhala. Na wiosnę, tuż przed redykiem, do Sanktuarium pielgrzymują bacowie, juhasi wraz ze swoim inwentarzem, aby podczas uroczystej mszy świętej prosić o łaskę i pomyślny wypas owiec na hali. Ukochał to miejsce nasz Papież św. Jan Paweł II, który niejednokrotnie pielgrzymował do „Gaździny Podhala”. To tu w 1963 r. miało miejsce zdarzenie, które po latach uznano za prorocze. 15 VIII podczas uroczystości koronacyjnej Matki Bożej Ludźmierskiej pod przewodnictwem kard. Stefana Wyszyńskiego, przy podnoszeniu feretronu z figurą Matki Bożej, z jej ręki wypadło berło, które pochwycił ówczesny bp Karol Wojtyła. "Karolu, Maryja dzieli się z Tobą władzą" - powiedział wówczas kard. Franciszek Macharski… . Po latach bp Wojtyła został papieżem… . Na terenie Sanktuarium znajduje się piękny Ogród Różańcowy z Kaplicą Jana Pawła II. Maryjny Ogród Różańcowy powstał na pamiątkę wizyty w sanktuarium ludźmierskim papieża Polaka w roku 1997. W centrum ogrodu znajduje się naturalnej wielkości pomnik klęczącego Jana Pawła II.
Chwila refleksji, cichej modlitwy przed piękną, cudami słynącą figurą Gaździny Podhala, potem spacer dróżkami maryjnymi w Ogrodzie Różańcowym, przejście przez Wrota Wiary, gdzie pod drewnianą konstrukcją umieszczony jest dzwon, którego dźwiękiem każdy człowiek w sposób symboliczny może ogłosić niebu i ziemi swoje odnowienie wiary. Nasi wycieczkowicze, z postanowieniem dobrego uczynku, przeszli przez bramę pociągając sznur dzwonu, a po trudach zwiedzania mogli ochłodzić się źródlaną wodą wypływającą z cudownego źródełka. Przy wejściu do Sanktuarium, tuż nad brzegiem Czarnego Dunajca stoi studnia ze źródlaną wodą, której przypisywane są cudowne właściwości.
Od Ludźmierza podążyliśmy przez Chochołów ku Zakopanemu. Wioska niemal w całości zabudowana jest starymi chałupami z XVIII/XIX wieku w charakterystycznym stylu podhalańskim i stanowi dziś doskonały przykład żywego skansenu. Raz do roku, przed Świętami Wielkanocnymi, gaździny urządzają wielkie mycie ścian swoich domów, dzięki czemu zachowały się one w idealnym stanie przez tak długi czas.
W Chochołowie zaczął lać deszcz, szczęśliwie przegrał ze słońcem, które przywitało nas w granicach Kościeliska… . I dobrze, bo mogliśmy bez przeszkód wjechać wyciągiem na Butorowy Wierch, odbyć przyjemną wędrówkę Szlakiem Papieskim, biegnącym kilka kilometrów po rozległym, płaskim grzbiecie ku szczytowi Gubałówki i podziwiać wyłaniające się zza chmur szczyty Tatr.
Gubałówka (1126 m) jest miejscem niezwykle popularnym wśród turystów. Panorama gór z Gubałówki jest nie tylko wyjątkowo malownicza, ale też niezwykle rozległa i obejmuje nie tylko Polskie Tatry, ale także Gorce i Podhale, a przy dobrej widoczności także Pieniny i Beskid Żywiecki. Dodatkowymi atrakcjami są liczne stragany, kafejki, gdzie można mile spędzić czas. Wprawdzie widoków nie mieliśmy najlepszych, bo znów postraszył nas deszcz, ale mimo tego skorzystaliśmy z atrakcji, które oferowała Gubałówka.
Do centrum Zakopanego zjechaliśmy słynną kolejką linowo – terenową, zaś do naszego pensjonatu udaliśmy się najbardziej znaną w Polsce ulicą kafejek, sklepików – zakopiańskimi Krupówkami, które zresztą zostały przez nas dokładnie spenetrowane podczas wieczornych wypadów.
DZIEŃ DRUGI – W strugach deszczu przez Dolinę Kościeliską
Niestety prognozy pogody sprawdziły się w 100%. Lało od poniedziałkowego wieczoru i nic nie wskazywało na to, że się przejaśni. Trzeba było na szybko zmieniać plany wędrówki. Po konsultacjach z przewodnikiem uznaliśmy, że najbezpieczniejsze i najbardziej widokowe w tej sytuacji będzie zwiedzenie Doliny Kościeliskiej w Tatrach Zachodnich. To jedna z najładniejszych i najdłuższych dolin w Tatrach, jest przedstawicielem doliny walnej, czyli takiej, która prowadzi od głównej grani Tatr, aż do podnóży gór. Jej początek znajduje się w Kirach i przez około 9 km tworzy długi i głęboki wąwóz skalny. Spacer po drodze uprzyjemnia Kościeliski Potok, który towarzyszy turystom prawie do samego schroniska PTTK na Hali Ornak. Wśród turystów Dolina Kościeliska cieszy się popularnością od ponad 200 lat z uwagi na piękne widoki i ciekawe ukształtowanie. Nie brakuje tu malowniczych wąwozów, jaskiń, wapiennych form skalnych. Pierwszy szlak rekreacyjny wyznaczono tu już w 1815 r. W Dolinie nie brak też innych atrakcji: są tu pamiątki po dawnych turystach, hutnikach, a nawet zbójnikach. Przez wieki wiele się tu działo… . Do połowy XIX wieku dolina tętniła życiem. Działała tutaj huta miedzi, żelaza, zakład metalurgiczny ,istniała karczma i domy dla robotników. Dziś nie ma już po nich praktycznie żadnego śladu. Ostały się jedynie resztki pieca hutniczego wraz z tablicą pamiątkową oraz niewielka, murowana Kaplica Zbójnicka. Jeszcze podczas pierwszej połowy zeszłego stulecia w dolinie wypasano owce, piękna rozległa Polana Wyżnia Kira Miętusia (u wlotu do doliny ) pełniła funkcje typowo pasterskie.
Spotkaliśmy tu owce, ale już tylko to w ramach wypasu kulturowego, który sprawia, że polana nie zarasta. Na jej środku stoi bacówka, gdzie można skosztować góralskich specjałów: doskonałej żentycy i ciepłych owczych oscypków. Nasz przewodnik pan Kamil opisał nam szczegółowo pracę bacy, juhasa i cały proces produkcji góralskich serów… . Jak mówił jego ujek, w którego bacówce gościliśmy, sam kiedyś takie sery uczył się wyrabiać, ale terozki woli oprowadzać turystów… . Zajmujące opowieści przewodnika o dawnych mieszkańcach Tatr, o przeszłości doliny, o ciekawostkach geologicznych i przyrodniczych, a także wyłaniające się zza chmur poszarpane zbocza gór, uprzyjemniały wędrówkę i mimo deszczu lejącego się z nieba, w dobrych nastrojach dotarliśmy do schroniska PTTK na Hali Ornak. To jedno z najprzytulniejszych schronisk w Tatrach, mimo wielkiej sali jadalnej zbudowanej z drewna, zastawionej długimi drewnianymi stołami. Sala jest na tyle duża, że zdołała pomieścić aż 3 grupy, które wraz z nami schroniły się w niej przed deszczem. Budynek schroniska, utrzymany w stylu zakopiańskim zbudowano w l. 1948 - 50, w miejscu poprzedniego, spalonego podczas wojny. Pięknie współgra on z otoczeniem. Z jego okien roztacza się widok na Kominiarski Wierch oraz Bystrą. Kompleks leśny otaczający schronisko jest obszarem ochrony ścisłej. Jesienią odbywa się tutaj rykowisko jeleni. Można tu zauważyć blisko podchodzące do schroniska lisy i kręcące się nieopodal niedźwiedzie. My na szczęście nie spotkaliśmy na naszej drodze żadnego niedźwiedzia, ale mogliśmy zakupić znaczki turystyczne z podobizną niedźwiedzia i przybić do książeczek GOT - u pieczątkę w kształcie niedźwiedziej łapy.
Nie było wspinaczki po skalnych ścieżkach, nie dane nam było oglądać spektakularnych widoków nad wysokogórskim stawem, a jednak ten dzień dostarczył nam wielu niezapomnianych wrażeń, pozwolił poczuć atmosferę schroniska górskiego, atmosferę i smak dawnych Tatr, poznać życie i tradycje górali… .
DZIEŃ TRZECI – Narciarskim skokiem z Wielkiej Krokwi na ścieżkę w koronach gorczańskich drzew
Od rana piękne słońce, zapowiadał się naprawdę pogodny dzień. Wreszcie będzie można obejrzeć Giewont w pełnej krasie, o czym można było przekonać się, wyglądając z balkonów naszego pensjonatu ”Wanta”, w którym spędziliśmy wygodnie trzy dni naszej wyprawy.Szkoda, że trzeba wyjeżdżać z Zakopanego, ale póki co mamy tu jeszcze jeden punkt programu do zrealizowania – odwiedziny słynnej skoczni narciarskiej na Wielkiej Krokwi (1370 m).
Skocznia narciarska wbudowana jest w naturalny stok Krokwi – zbocza stanowiącego ramię Giewontu. Wybudowana została w 1925 r., według projektu Karola Stryjeńskiego, który południową część Zakopanego widział jako park sportowy. Pierwsze zawody wygrał tu Stanisław Gąsienica - Sieczka, osiągając odległości 30 m i 36 m. Obecnie istnieje w tym miejscu Centralny Ośrodek Sportu z licznymi obiektami sportowymi: obok Wielkiej Krokwi - trzy mniejsze skocznie narciarskie, basen, tor lodowy, boisko piłkarskie Plato, trasy do narciarstwa biegowego.
Wielka Krokiew to jeden z symboli Zakopanego, odbywają się tu najważniejsze zawody w skokach narciarskich – Puchar Świata. Od 1989 r. skocznia nosi imię słynnego skoczka, mistrza olimpijskiego Stanisława Marusarza.
Na przestrzeni kolejnych 10 - leci skocznia była kilkakrotnie gruntownie modernizowana. Stopniowo zmieniała się także jej infrastruktura. Odbywają się na niej się regularnie zawody o Puchar Świata w zimie oraz Grand Prix w lecie. W latach 2016 - 17 przeprowadzono kolejną wielką modernizację, podczas której przebudowano zeskok skoczni, wymieniono bandy i schody, ponadto skocznia otrzymała nowy igelit. 19 listopada 2017 skocznia uzyskała homologację FIS. Obecnie trybuny i okolice Wielkiej Krokwi mogą pomieścić ok. 30 tys. osób, dzięki czemu jest to jeden z największych obiektów sportowych w Polsce pod względem pojemności trybun. Dzisiejsze rozmiary skoczni to: punkt konstrukcyjny K125 i rozmiar HS140 .Przy Wielkiej Krokwi funkcjonuje od 2008 r. kolejka linowa dostępna wraz z tarasem widokowym dla odwiedzających obiekt.
Na górny taras widokowy, skąd rozpościera się piękny widok na całe Zakopane i grzbiet Gubałówki, wjechaliśmy kolejką, a potem schodząc wolnym spacerkiem w dół, dokładnie przyjrzeliśmy się konstrukcji obiektu, niektórzy zasiedli na miejscach trenerów, wypuszczających swoich skoczków podczas zawodów, inni próbowali wczuć się w rolę Kamila Stocha, a może Piotra Żyły, ktoś próbował dotknąć igielitu… . A na koniec skok w historię polskiego narciarstwa podczas krótkich odwiedzin w izbie pamięci patrona "Wielkiej Krokwi" Stanisława Marusarza.
I to wszystko… . Wyjeżdżamy z Zakopanego, opuszczamy Tatry i robimy „wielki skok” na przedpole Gorców, pasma górskiego, które swoimi zachodnimi krańcami dotyka obszaru Nowego Targu. To tu znajduje się nowa atrakcja turystyczno - przyrodnicza BRAMA W GORCE. Centrum Edukacyjno - Przyrodnicze.
Po ponad kilometrowej „wspinaczce” od parkingu dotarliśmy do bramek prowadzących nas na najdłuższą w Europie 1300 metrową ścieżkę w koronach drzew. Posuwaliśmy się kładkami zawieszonymi wysoko nad ziemią, od czasu do czasu sprawdzając swój zmysł równowagi na różnorodnych przeszkodach, zapoznając się równocześnie z sekretami Karpackiej Puszczy – ciekawymi zjawiskami przyrodniczymi, światem roślin i zwierząt.
W 40 metrowym podziemnym tunelu mogliśmy obejrzeć minerały, z jakich zbudowane są Gorce, dowiedzieć się kto mieszka w tutejszych jaskiniach…, w pawilonie edukacyjnym można było trochę się pobawić, dotknąć i poznać najciekawszych mieszkańców puszczy - niedźwiedzia, jelenia, wilka, rysia, sarnę, poczuć się jak pies pasterski, zaganiający owce, dowiedzieć się dlaczego to właśnie salamandra jest w logo Gorczańskiego Parku Narodowego. Wędrując po nadrzewnych kładkach wspięliśmy się na 2 wieże widokowe, z których wyższa wznosiła się aż 40 m nad ziemią. Chwilę słodkiego odpoczynku zapewniła nam sympatyczna kawiarenka „Niedźwiedzia gawra” usytuowana nad podziemnym tunelem . Ciekawe miejsce, aż proszące się aby pobyć tu dłużej, wejść na place zabaw, do bacówek na regionalne jadło, pozjeżdżać na leśnej zjeżdżalni… . Może kiedyś tu wrócimy.
„Tatrzańska trylogia” – 3 dni wrażeń, poznawania nowych miejsc, ludzi, uczenia się bycia z innymi, samodzielności… . Chyba warto organizować jak najwięcej takich lekcji… .
Do zobaczenia więc na kolejnych wyprawach!
Opiek. SKKT PTTK
Beata Jendruś